WSRÓD PTAKÓW

Przedpołudniem doszło do zmiany .Pola zmieniła się z Poldkiem

Jeszcze ponad tydzień inkubacji.

POLA ZAJMUJE SIĘ JAJECZKAMI I PORZADKIEM W DOŁECZKU

NIE BYLO ZMIANY NA DOŁKU

Zamiany nie widziałam, jeden zrobił obchód gniazda, znalazł pióro i położył na wysiadującym.
Później odleciał.

Dwa razy wylatywał i wracał, znosił patyki, obchodził dookoła gniazdo,
aż doszło do zamiany.

To już ostatnie dni i zobac tym tutaj tez kiwaczki.

Dzisaj mamy 32 dzień inkubacji. Patrzymy tak jak bocianki. Jajka jeszcze całe, ale już częściej się podnoszą i przewracają jaja. Czekamy na pierwszego kiwaczka.

Sa już dwa kiwaczki. Była zamiana i zdziwienie, ze już dwa.

W POŁUDNIE WYMIANA .POLDEK PRZEJĄŁ OPIEKĘ NAD KIWACZKAMI

Są już trzy pisklęta.

Była zamiana i karmienie. Jadła tylko dwójka, trzeci odwrócony w zupełnie inną stronę, leżał, czasami łebek podnosił.

W POLUDNIE POLA ROBI PORZĄDKI ,TRÓJECZKA JEST RUCHLIWA ,REAGUJE NACZYNNOŚCI MATKI

Karmienie Czworeczki

CZWÓRECZKA KIWACZKÓW Z POLĄ

CAŁA CZWÓRECZKA W KOMPLECIE ,OBY TAK DALEJ

Zamiana rodziców i karmienie czworeczki. Na kolacje było dużo zaskrońców.

MALUSZKI DOSTAŁY PODWIECZOREK I NAWET DUŻO TEGO BYŁO WIĘC SOBIE POJADŁY

Ale było karmienie, każdy dostał swojego zaskrońca

W południe były jeszcze cztery, pod wieczór już tylko trzy

RODZINKA W KOMPLECIE .MALUSZKI ŚPIĄ ,RODZICE ZAŚ CZUWAJĄ

Dostały posiłek. Była drobnica , ale też jeden spory kret(czy raczej mysz bo zwisał spory ogon).Mały złapał ale miał trudności z połknięciem , zaczął sie dusić . Rodzic mu ten wielki kąsek dosłownie wyszarpał z gardła

Skończyło się szczęśliwie

MALUCHY JUŻ ŚPIĄ A RODZICE CZUWAJĄ NAD ICH BEZPIECZEŃSTWEM

ODPOCZYWAJĄ SOBIE

Maluchy grzeczne.Pewnie nakarmione.Rodzic opiekuje się .Wszystko gra.

Miło popatrzeć jak jest więcej niż dwa maluchy.

PADALO WIĘC MALUSZKI SIĘ SCHOWAŁY POD MAMĘ

JUŻ PO DESZCZU

W BRZOZOWIE JEDEN MALUSZEK POTRZEBUJE POMOCY ,NIE MOŻE PODNIEŚĆ GŁÓWKI DO GÓRY I MĘCZY SIĘ BIEDAK .PODJĘTE ZOSTAŁY KROKI W CELU POMOCY .JAK TO SIĘ SKOŃCZY TO NIE WIADOMO .WYDZIAL OCHRONY ŚRODOWISKA JUŻ NIE CZYNNY .

ZOSTAŁY TYLKO DWA MALUSZKIGDZIE SIĘ PODZIAŁ CHORY ? NIE BYŁO MNIE TYLKO 20 MINUT I JUŻ GO NIE BYŁO .CZY UDZIELONO MU POMOCY ,CZY ZOSTAŁ WYRZUCONY .RODZIC CHODZIL NA OKOLO GNIAZDA I SPOGLĄDAL W DÓŁ

Wczoraj wieczorem Gajka jak tylko to zobaczyła co się dzieje z małym, zadzwoniła na straz. Jednak oni bez weterynarza, oraz Zgody Ochrony środowiska, nie chcieli nic robić.
Ja zadzwoniłam później i powiedziałam ze załatwię pomimo późnych godzin weterynarza dyżurnego, ale oni maja jechać. Chodzi o ratowanie życia etc. Po długiej rozmowie się zgodzili i ze sami załatwia weterynarza z Brzozowa.
Pol godziny pozniej, zanim straz przyjechała, Bocianek niestety wypadł z gniazda.
Z wetem, który miał zaopiekować się tym bociankiem rozmawiała już wczoraj w nocy i dzisiaj rano nasza koleżanka Halinka P. On miał dzisiaj popołudniu tam pojechać i go zabrać. Weterynarz jest niesłownym, wiec my nic nie poradzimy.
Ja dzisiaj kilkakrotnie rozmawiałam z firma na której terenie znajduje się to gniazdo. Nie jest to takie proste utylizować bociana.
O 14:40 dzwoniłam do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii Brzozów. Rozmawiałam z działem Utylizacji. Zdałam im raport z tego, ze :
1. Bocian to zwierze dzikie, a nie domowe, wiec oni musza się tym zająć i to należy do ich obowiązków - tak mówią przepisy.
2. Bocian przed upadkiem/ śmiercią miał objawy, które mogą świadczyć o jakieś chorobie zakaźnej, wirusowej lub ukąszeniu.
3. Jeżeli miał jakaś zaraźliwa chorobę to stanowi zagrożenie dla innych zwierząt, dopóki jego resztki tam leżą i są dostępne dla innych ptakow oraz zwierząt, nawet domowych - kotów. Etc.
Rozmowa była długa i nieprzyjemna, ponieważ pani najpierw powiedziała ze bocian to ptak dziki, a nie wróbelek i rodzice często wyrzucają pisklaki z gniazda i mam się z tym pogodzić.
A potem nagle jak ja chciałam, aby zabrali biednego bocianka i sprawdzili czy nie miał choroby zakaźnej, to nagle usłyszałam ze nie jest zwierzęciem dzikim.
Wiec zapytałam panią czy ma mnie za idiotkę? Najpierw mnie poucza ze bocian jest dziki ( o czym wiem od dziecka). A potem mówi ze oni zajmują sie tylko dzikimi zwierzętami i bocian ich nie interesuje. To ja mam zadzwonić na Zakład gospodarki odpadami i tam sobie szukac pomocy.
Poinformowałam ja, ze to ich „psi” obowiązek i jeżeli tego nie zrobią powiadomię odpowiedni wyższy urząd. Ze jak będzie jakaś epidemia wśród zwierząt, to już wiem gdzie mam szukać winnego.
Zaczekam do piątku. I będę dalej działać.

Firma POLIKAT S.A. jest super. Oni nic za to nie moga. Ze swojej strony wszystko zrobili, to nie jest ich wina.

Powoli tracę siły przy tych codziennych akcjach. Staram się zawsze pomagać do końca. Jednak nie zawsze się to udaje.

To filmik z wczoraj , krótko przed tym jak mały wyleciał z gniazda.

Dwa maluszki dzisiaj

PIA WIELKIE DZIĘKI ZA TWOJE WCZORAJSZE I DZISIEJSZE ZAANGAŻOWANIE JUŻ NIE MÓWIĄC O DOPROWADZENIU DO POMOCY BOCIANKOWI Z KALABRII WE WŁOSZECH

POPOŁUDNIU :ODSTRASZANIE ,KARMIENIE I POJENIE DWÓJECZKI

Niestety weterynaria nie interesuje się bocianami. Zgłosiłam ten przypadek w woj. Ochronie Środowiska w Rzeszowie.
Z naszej strony zrobiliśmy wszystko.
Dziekuje firmie Polikat za króciutki filmik, gdzie widać, ze to nie rodzic wyrzucił maluszka.